Nie wiem jak jest w innych miastach, ale bynajmniej w Kielcach od zawsze dniem targowym jest wtorek i piątek. Mimo wszystko tekst w stylu ,,to może chociaż mniej tych punktów?" jest i tak jak najbardziej... bez sensu.
Ciekaw jestem w jaki dzień tygodnia statystyczny kierowca najczęściej się targuje. Obstawiałbym poniedziałek bo jest leniwy, dłużej śpimy i do pracy zawsze gonimy, ale myślenie logiczne odpada i zostaje loteria. Strzelając celuje w piątek - kończymy pracę, wyjeżdżamy na weekend, czyli czas gdzie nie powinno nam się spieszyć, ale pewnie jest odwrotnie choć mogę się mylić bo to nie sprawdzone info. Logicznie też mogłoby się wydawać, że najwięcej wypadków jest zimą na krętej drodze - tu oficjalne statystyki pokazują zupełnie coś innego. Zimą wszyscy uważamy, ale latem zwłaszcza na długich prostych niedaleko domu, które znamy jak własną kieszeń - ni cholerę.
Nie myśli, jedzie, potem myśli i stwierdza, że zbyt szybka jazda po prostu się nie opłaci - typowy pirat drogowy. Zawsze dopiero po fakcie jest uświadomiony, że można było ten odcinek A-B pokonać w innym, tańszym stylu. Jeżeli zostanie uświadomiony jednym druczkiem, nic nikomu się nie stanie i więcej tak nie będzie robił to całe szczęście. Gorzej jeżeli 5 druczków nie zrobi na nim wrażenia czyt. nie jest na tyle błyskotliwy by to ogarnąć.
,,A nie dało by się tych punktów trochę mniej albo chociaż coś taniej?" - niektórym wydaje się, że zasady z bazar, placów targowych czy innych stoisk handlowych panują również na drodze. Często oglądam programy typu Uwaga Pirat, Stop drogówka czy inne show w stylu mandat na drodze - te programy naprawdę są mocno edukacyjne i dają jasny przekaz - za błędy się płaci, większą lub mniejszą cenę, ale przede wszystkim trzeba wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Śmieszy mnie jak delikwent pakuje się do radiowozu i jeszcze się targuje bo przecież przy tej szkole dzieci nie było więc co to jest stówka na jego passerati - wersja hajlajn więc komfort taki, że nic nie stuka i puka nawet przy 150km/h. Co ciekawe czasem nawet nie o kasę się targują tylko o punkty - byle by coś ugrać. O ile poza obszarem za jakieś drobne przewinienie śmiało można dać niższy mandat jeżeli jest taka opcja to o tyle w zabudowanym powinien być ostrzejszy rygor - sprawca musi wiedzieć i poczuć patrząc na stan swojego konta punktowego czy bankowego, że został ukarany.
Mandat kwestią przypomnienia. Mandat to także taka psychologiczna zagrywka, która zapada w pamięci w zależności od jego wysokości na dłuższy bądź krótszy okres. Patrząc na druczek, albo nawet o nim myśląc staramy się nie popełniać tych samych błędów. Oby dla każdego pirata debilizm na drodze skończył się jedynie wypisaniem tego bardzo popularnego druczka, a nie szarpniętym i zabrudzonym sumieniem na chwile bądź też całe życie.
,,Panie Władzo bo ja lubię zapierdal*ć" - krótki urywek pewnego filmu, który od dość dawna jest na topie, gdy tylko nasuwa się myśl o tym, żeby przeginać z przepisami - zwłaszcza w obszarze zabudowanym. Zwróćcie uwagę choćby na opis tego wstawionego przeze mnie powyżej - pierwszy lepszy znaleziony na Youtube. Toż to nawet na końcu jest wesoła minka oznaczająca pozytywny wizerunek motocyklisty, czy oby na pewno? Nie chce się czepiać motocyklistów, ale akurat pierwszy film jaki przyszedł mi do głowy to był właśnie ten. Motocyklista to przenośnia, metafora, bo kierowcy aut częściej i w większej liczbie zapierdala*ą po drogach nieprzepisową prędkością. Tak, film to urywek komedii, wszyscy się śmiejemy no bo przecież pocisnął temu Policjantowi tak, że aż go zatkało. Jeżeli logicznie pomyślimy, choćby przez chwilę to dojdziemy do wniosku, że tego rodzaju delikwent przekraczający prędkość jest jakby to ująć żeby pasowało do filmu hmmm... jest popierdolo*y. Lubisz zapierdal*ć to spierdal*j na tor... ale jeśli już zostałeś złapany to najpierw kilka dobrych punktów i stówek ot tak, żeby nie było, że jazda po torze będzie tańsza niż jazda w głupi i bezmyślny sposób po mieście i nie tylko.
Kiedyś w jakimś detektywistycznym codziennym piśmie podawanym na skrzyżowaniu był gorący temat ,,wyścigów nocnych". Spotkało się dwadzieścia kilka samochodów i się ścigali oczywiście na długiej prostej przy osiedlu. Śmigali tą prostą tak długo, że jednemu się znudziło i przywalił w słupa, którego skrócił o 80%. Przyjechała policja, dostali ładny druczek za przedstawienie. Najśmieszniejsze jest to, że tłumacząc mówili ,,a bo nie ma gdzie, przecież umieją wszyscy jeździć i tak dalej". Rozbraja mnie jeden fakt, że po pierwsze jeden załatwił słup i to wcale nie po słup przyjechało pogotowie ratunkowe, a po drugie - robili to kur*a 3km do toru wyścigowego. Cena słupa razy mandaty, czas i zrobienie z siebie gamonia głupio się tłumaczącego ni cholerę nie jest równa całodniowej przejażdżce po torze w bezpiecznych ale jeszcze szybszych i lepszych warunkach niż te na osiedlu. Rozumiałbym ich jakby znaleźli jakiś odcinek gdzieś pod miastem gdzie jest jakieś wygwizdowo, gdzie poza muchami na polu nic spotkać nie można (oczywiście też nie popieram, ale z dwojga złego jak to mówił Szrek lepiej w tę stronę) bo np. jakaś inwestycja nie wypaliła, a nikomu niepotrzebny asfalt pozostał, ale w mieście na osiedlu? To najprostsza odpowiedź na to dlaczego nawet na osiedlu z ograniczeniem do 20km/h są progi zwalniające - bo jak nie przepisami to na siłę - inaczej się nie da... niestety.
AM
Strefa Kulturalnej Jazdy
mnie też to śmieszy - nie można taniej? - a mógł Pan jechać wolniej? :D
OdpowiedzUsuńprawdziwy cwaniak powie - możemy się jeszcze raz przejechać?
dobra kolejna odpowiedź
zaraz, jak tylko wypiszę druczek:)
Teraz już się w ogóle nie opłaca szaleć szczególnie w mieście, przekroczysz o 50 km i prawko na 3 miesiące z głowy
OdpowiedzUsuńCo prawda nie mam na koncie jakiejś kosmicznej liczby mandatów, ale powiem szczerze że ani razu nie zdarzyło mi się "targować" ze stróżami ruchu drogowego :) Być może brak odwagi, być może nadmierna wiara w ich rzetelność wobec taryfikatora... swoją drogą ciekawe jaki procent "targujących się" odnotowuje sukces w swoich negocjacjach.
OdpowiedzUsuńdokładnie - lepiej okazać skruchę i ew. poprosić o najłagodniejszy wymiar kary -tyle. dyskusja jest zbędna chyba, że czujemy, że nie powinniśmy dostać mandatu,ale bez jaj takich sytuacji nie ma wiele:)
UsuńBo to takie społeczeństwo, jak przytoczył autor w programach takich zawsze jest pytanie o zniżkę i się targują, a chyba każdy normalny kierowca zna mniej więcej taryfikator ;) Zresztą nie mogę zrozumieć tego targowania i chyba targujący mają już na pograniczu utraty prawka, dlatego tak się targują :D
UsuńJa nie kumam tego, że oni w ogóle podejmują takie targowanie - są kamery i w ogóle no ludzie:)
UsuńNie oszukujmy się, te partole nie stoją tam w celu poprawy bezpieczeństwa (gdyby tak było stałyby gdzie indziej) tylko, aby zebrać jak największy utarg, a to już do złudzenia przypomina bazar. Wtedy targujący się nie stawia na szali bezpieczeństwa, tylko właśnie utarg systemu policyjnego.
OdpowiedzUsuńGeneralnie nie mam nic przeciwko kontrolom policyjnym (uzasadnionym), ale jak widzę jak to działa to lepiej, aby ich chyba w ogóle nie było.
Moim zdaniem w tym wypadku w celu poprawy. Wszedzie masz 90 albon70 a tam jest szkola, sklepy itd i jest 50 - gdyby ich nie byloto kazdy 50tke mialby w De a tak to chociaz przez te dwie wsie kazdy jedzie przepisowo - z drugiej strony skoro tam od lat stoja to czemu maja ciagle klientow;)
UsuńBardzo dobrze to ująłeś. Klientów. Patrole policyjne to aparat skarbowy w wersji terenowej. Na każdy patrol, który stoi w miejscu, gdzie jego obecność ma cokolwiek wspólnego z bezpieczeństwem przypada 20 patroli stojących tuż za za ograniczeniem, tuż za znakiem obszaru lub tuż przed odwołaniem obszaru. Najczęściej na prostych drogach. A przed szkołą to ja już dawno nie widziałem patrolu z tego powodu, że na ogół jest tam ograniczenie do 40 km/h i ludzie nie jeżdżą więcej niż 60 km/h, więc za małe żniwo mandatowe będą mięli.
UsuńDlatego w kontekście tego ciężko powiedzieć, że targowanie nie jest fair.
nie ukrywajmy, że ma to swoje plusy i minusy... dostanę mandat za przekroczenie prędkości w mieście to będzie źle i będę gadał po co te głupie ograniczenia, ale gdy ktoś potrąci moje dziecko bo jechał 90 na 50-siątce i nie zdążył wyhamować to też będzie źle :)
OdpowiedzUsuń