W epoce wszechobecnego pośpiechu stąd tam i z powrotem czasem przychodzi czas i miejsce na różne refleksje. Czy to jakim jesteś kierowcą to tylko opinia czy fakt?
Każdy od czasu do czasu powinien zjechać na parking po to by odtworzyć swoje poczynania na drodze za pomocą swoich szarych komórek rejestrujących jego życie.
Od początku. Po przejechaniu kilkudziesięciu, kilkuset tysięcy kilometrów dochodzimy do wniosku, że początek takiej prawdziwej przygody z samochodem zaczął się odkąd odebraliśmy prawko, odkąd zapuściliśmy się pierwszy raz w jakąś tam dłuższą trasę. Nie oszukujmy się - podczas zaledwie tych kilkudziesięciu godzin w eLce nie można nabrać dużego doświadczenia. Co najwyżej nauczymy się jak ruszać pod górkę, jak obchodzić się ze sprzęgłem i poznamy zasady obowiązujące na drodze. Suma summarum i tak większość kierowców potem kupuje inne autko niż to, którym jeździło podczas kursu na prawo jazdy. Do wielu rzeczy można się przyzwyczaić, a już do swojego pierwszego autka na pewno. Z czasem i w swoim aucie obsługę sprzęgła mamy opanowaną na poziomie ekspert, ale dziś nie o tym.
Analizując przeszłość, kilometr po kilometrze najbardziej skupiamy się zawsze na aucie. Na tym jak często się psuło, jak często wymienialiśmy części samochodowe, ile paliło nam na trasie, w mieście, średnio oraz ile razy złapaliśmy kapcia na drodze.
Czy jesteś dobrym kierowcą? Co jest wyznacznikiem tego, że ktoś albo jest dobrym kierowcą albo nie. Najtrudniej jest przyznać się do własnych błędów, a to duży błąd. Jeżeli przyznamy się przed samym sobą, dotrze do nas, że to czy tamto nam nie wyszło to już mamy połowę sukcesu. Dlaczego? Bo wiedząc co zrobiliśmy źle będziemy starać się w przyszłości nie popełniać tych samym byków na drodze. Będziemy po prostu rozsądniejsi, lepsi! Sam po sobie wiem jak bardzo mój styl jazdy zmienił się, poprawił i to właśnie dzięki temu, że od czasu do czasu analizuję swoją jazdę. Dokształcam się w zakresie ruchu drogowego, a na te same sytuacje sprzed kilku lat patrzę zupełnie inaczej. Często przy kawce, gdy tylko pada pytanie ,,czy jesteś dobrym kierowcą?" pierwsze co nam do głowy przychodzi to... ,,tak! nie mam żadnych punktów na koncie". Czy punkty karne są wyznacznikiem dobrego kierowcy? Raczej nie sądzę. Istnieją na tym świecie kierowcy, którzy całe życie jeżdżą w błędzie, ale mają tyle szczęścia, że zawsze o mały włos jakoś im się udało uniknąć kontroli drogowej, mandatu czy groźnego wypadku. Czy to, że przemkniemy stówką obok szkoły i nic się nikomu nie stanie, bo akurat dzieci miały lekcję w szkole i nikt w pobliżu się nie kręcił to świadczy o tym, że faktycznie nic się nie stało? Bo nam się sto razy już tak udało i zawsze się przecież udaje? Kiedyś (oby nigdy) może być inaczej. Kiedyś jakieś dziecko stwierdzi, że nie pójdzie na geografię, bo nie chciało mu się, bo wybrał grę i wybiegnie ze szkoły patrząc wszędzie tylko nie w stronę nadjeżdżającego samochodu. Pędząc stówką nie będziemy mieli dużego pola manewru. Każdy zawsze we wszystkim chciał być najlepszy. Pierwszy przebiegnąć w klasie kilometr, pierwszy przepłynąć cały basen na zawodach itd. Podczas jazdy samochodem wielu czuje się jak na zawodach, zapominając przy tym o przepisach wyznając zasadę kto pierwszy ten lepszy. Choćby nie wiem co, chcemy dotrzeć do punktu docelowego jak najszybciej, a bezpieczeństwo nierzadko schodzi wtedy na drugi plan. Jeżeli jesteśmy już przy książkach, czy nazwa kodeks drogowy coś Wam mówi? Ktoś czytał? Jeżeli czytaliście to już wiecie, że oficjalnie kodeks drogowy nie istnieje, bo to tylko nazwa potoczna Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym do której warto od czasu do czasu się zerknąć. Wychodzą do niej różne aktualizacje choć nie za często, więc temat do ogarnięcia. Kiedy ja ją przeczytałem? Kiedy planowałem założyć tego bloga. Tak mnie ciekawiło co tam jest napisane, że postanowiłem być pierwszym, że chcę być lepszy i dokształcę się. Przeczytałem i wiecie co? Różne są pewnie ustawy, głupie i głupsze, nudne i mega beznadziejne, ale ta o ruchu drogowym wciąga i najważniejsze jest chyba to, że po jej przeczytaniu nie żałuje się straconych minut. Polecam ją wpisać na listę swoich lektur, a jeżeli nie macie takowej listy to ją zróbcie, choćby z tą, jedną pozycją.
Od kiedy ja czuje się dobrym kierowcą? Odkąd zrozumiałem, że nie zawsze jadąc szybciej dotrzemy do celu wcześniej. Największym jednak powodem do dumy były słowa mojej dziewczyny, a teraz żony, które padły podczas pewnej dłuższej trasy, takiej na wymarzone wakacje. ,,Nie boje się z Tobą jeździć, mogę zamknąć oczy, spać, czytać gazetę, bo wiem, że jedziesz pewnie, rozsądnie, myślisz za kółkiem, potrafisz w porę zareagować i co najważniejsze... jedziesz płynnie. Miasto, wieś, pole czy autostrada, 20, 50 czy 140kmh - nie boje się" - chyba tego nigdy nie zapomnę:)
Mam nadzieję, że po własnej analizie nie gryzie Was sumienie. Jeżeli jest inaczej - zmieńcie swój styl jazdy.
Od początku. Po przejechaniu kilkudziesięciu, kilkuset tysięcy kilometrów dochodzimy do wniosku, że początek takiej prawdziwej przygody z samochodem zaczął się odkąd odebraliśmy prawko, odkąd zapuściliśmy się pierwszy raz w jakąś tam dłuższą trasę. Nie oszukujmy się - podczas zaledwie tych kilkudziesięciu godzin w eLce nie można nabrać dużego doświadczenia. Co najwyżej nauczymy się jak ruszać pod górkę, jak obchodzić się ze sprzęgłem i poznamy zasady obowiązujące na drodze. Suma summarum i tak większość kierowców potem kupuje inne autko niż to, którym jeździło podczas kursu na prawo jazdy. Do wielu rzeczy można się przyzwyczaić, a już do swojego pierwszego autka na pewno. Z czasem i w swoim aucie obsługę sprzęgła mamy opanowaną na poziomie ekspert, ale dziś nie o tym.
Analizując przeszłość, kilometr po kilometrze najbardziej skupiamy się zawsze na aucie. Na tym jak często się psuło, jak często wymienialiśmy części samochodowe, ile paliło nam na trasie, w mieście, średnio oraz ile razy złapaliśmy kapcia na drodze.
Czy jesteś dobrym kierowcą? Co jest wyznacznikiem tego, że ktoś albo jest dobrym kierowcą albo nie. Najtrudniej jest przyznać się do własnych błędów, a to duży błąd. Jeżeli przyznamy się przed samym sobą, dotrze do nas, że to czy tamto nam nie wyszło to już mamy połowę sukcesu. Dlaczego? Bo wiedząc co zrobiliśmy źle będziemy starać się w przyszłości nie popełniać tych samym byków na drodze. Będziemy po prostu rozsądniejsi, lepsi! Sam po sobie wiem jak bardzo mój styl jazdy zmienił się, poprawił i to właśnie dzięki temu, że od czasu do czasu analizuję swoją jazdę. Dokształcam się w zakresie ruchu drogowego, a na te same sytuacje sprzed kilku lat patrzę zupełnie inaczej. Często przy kawce, gdy tylko pada pytanie ,,czy jesteś dobrym kierowcą?" pierwsze co nam do głowy przychodzi to... ,,tak! nie mam żadnych punktów na koncie". Czy punkty karne są wyznacznikiem dobrego kierowcy? Raczej nie sądzę. Istnieją na tym świecie kierowcy, którzy całe życie jeżdżą w błędzie, ale mają tyle szczęścia, że zawsze o mały włos jakoś im się udało uniknąć kontroli drogowej, mandatu czy groźnego wypadku. Czy to, że przemkniemy stówką obok szkoły i nic się nikomu nie stanie, bo akurat dzieci miały lekcję w szkole i nikt w pobliżu się nie kręcił to świadczy o tym, że faktycznie nic się nie stało? Bo nam się sto razy już tak udało i zawsze się przecież udaje? Kiedyś (oby nigdy) może być inaczej. Kiedyś jakieś dziecko stwierdzi, że nie pójdzie na geografię, bo nie chciało mu się, bo wybrał grę i wybiegnie ze szkoły patrząc wszędzie tylko nie w stronę nadjeżdżającego samochodu. Pędząc stówką nie będziemy mieli dużego pola manewru. Każdy zawsze we wszystkim chciał być najlepszy. Pierwszy przebiegnąć w klasie kilometr, pierwszy przepłynąć cały basen na zawodach itd. Podczas jazdy samochodem wielu czuje się jak na zawodach, zapominając przy tym o przepisach wyznając zasadę kto pierwszy ten lepszy. Choćby nie wiem co, chcemy dotrzeć do punktu docelowego jak najszybciej, a bezpieczeństwo nierzadko schodzi wtedy na drugi plan. Jeżeli jesteśmy już przy książkach, czy nazwa kodeks drogowy coś Wam mówi? Ktoś czytał? Jeżeli czytaliście to już wiecie, że oficjalnie kodeks drogowy nie istnieje, bo to tylko nazwa potoczna Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym do której warto od czasu do czasu się zerknąć. Wychodzą do niej różne aktualizacje choć nie za często, więc temat do ogarnięcia. Kiedy ja ją przeczytałem? Kiedy planowałem założyć tego bloga. Tak mnie ciekawiło co tam jest napisane, że postanowiłem być pierwszym, że chcę być lepszy i dokształcę się. Przeczytałem i wiecie co? Różne są pewnie ustawy, głupie i głupsze, nudne i mega beznadziejne, ale ta o ruchu drogowym wciąga i najważniejsze jest chyba to, że po jej przeczytaniu nie żałuje się straconych minut. Polecam ją wpisać na listę swoich lektur, a jeżeli nie macie takowej listy to ją zróbcie, choćby z tą, jedną pozycją.
Od kiedy ja czuje się dobrym kierowcą? Odkąd zrozumiałem, że nie zawsze jadąc szybciej dotrzemy do celu wcześniej. Największym jednak powodem do dumy były słowa mojej dziewczyny, a teraz żony, które padły podczas pewnej dłuższej trasy, takiej na wymarzone wakacje. ,,Nie boje się z Tobą jeździć, mogę zamknąć oczy, spać, czytać gazetę, bo wiem, że jedziesz pewnie, rozsądnie, myślisz za kółkiem, potrafisz w porę zareagować i co najważniejsze... jedziesz płynnie. Miasto, wieś, pole czy autostrada, 20, 50 czy 140kmh - nie boje się" - chyba tego nigdy nie zapomnę:)
Mam nadzieję, że po własnej analizie nie gryzie Was sumienie. Jeżeli jest inaczej - zmieńcie swój styl jazdy.
AM
Strefa Kulturalnej Jazdy
...."Miasto, wieś, pole czy autostrada, 20, 50 czy 140kmh - nie boje się" - świetne!
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem dlaczego została jego żoną:)
UsuńJa lubię rozliczać się z konkretów, a nie głupot. Według mnie jedyną miarą dobrego kierowcy są wypadki w jakich brał udział w odniesieniu do powiedzmy czasu czy kilometrów za kółkiem. Jeśli ktoś ma zawsze dwadzieścia kilka punktów na koncie a przez całą swoją karierę za kółkiem nie spowodował żadnego wypadku to w moich oczach to dobry kierowca. Natomiast jeśli ktoś ma czyste konto a co chwila albo on w coś rąbnie albo ktoś w niego to ciężko takiego nazwać dobrym kierowcą.
OdpowiedzUsuńPo jednym wypadku stwierdziłem, że nie jestem dobrym kierowcą.
OdpowiedzUsuńZawsze gdy chcesz poszpanować to jedź na tor i pokaż co potrafisz.... czyt. barierka krzyczy przytul mnie :)
UsuńFajny blog :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSzczerze gratuluje bloga!
OdpowiedzUsuńPodziękować ;)
Usuńczasem się zastanawiam jak to się dobrze złożyło, że przejechałem szczęśliwie. o wypadek wcale nie tak trudno. wystarczy się tylko na chwilę zamyśleć plus złośliwość losu
OdpowiedzUsuńBardzo dobre wpisy kolego, super ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio dostałem ciekawą wlepkę na szybe za złe parkowanie :D ale uwierzcie, czasami człowiek się spieszy...
OdpowiedzUsuńNo tak bywa, że człowiek się spiszy i wlepa na szybie zostaje xd
OdpowiedzUsuńTeż raz dostałem wlepkę przez chwilowe zagapienie się :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dobry kierowca jeździ odpowiedzialnie i bezpiecznie. Nie chodzi tu o szybkość dotarcia na miejsce.
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się ten wpis. Jest bardzo rzeczowy i padają w nim dość ważne pytania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzęsto skłaniam się do podobnych refleksji i zadaję sobie podobne pytania :)
OdpowiedzUsuńCzasami mam podobnie :) Lubię zjechać na parking i zastanowić się nad pewnymi, ważnymi sprawami. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa też mam niekiedy chwilę czasu, to zajadę gdzieś na parking i snuje takie podobne refleksje co autor postu :)
OdpowiedzUsuńCzęsto gdy jestem zmęczony jazdą, to zdarza mi się przystać na jakimś parkingu. Dzięki temu mogę odpocząć i przy okazji pozbierać myśli :)
OdpowiedzUsuńw Holandii niestety takie spanie na parkingu jest karane mandatem...
OdpowiedzUsuńCzasem warto jest się chwilę zatrzymać i odpocząć. Ja często tak robię.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Zgadzam się w 100% z przedmówcą :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to to, aby być zawsze wypoczętym podczas jazdy.
OdpowiedzUsuńCiekawe spostrzeżenia
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuń